top of page

fot.  Magical Moments

Proza

Rozmyślania szaleńca
 

 
 
Chryzantemy złociste...
            Coś szumi. Co to? Za oknem. A gdzie ty tu widzisz okno? Nie wiem... Właściwie to racja, nie widzę. W ogóle nic nie widzę. Trawa jest zielona, niebo niebieskie, słońce żółte (albo złote - zależy od jakichś tam czopków w siatkówce, a może gdzie indziej, nie pamiętam, nauka biologii zawsze była dla mnie za skomplikowana), a drzewa brązowo-zielone (w wersji wiosennej), a jak zgasi się światło, to jest czarno. A to? Co to kurwa jest?! Może wysiadły mi te czopki i nie rozróżniam barw. A może coś na słońcu się zepsuło i źle odbija się światło. To i kolorów nie ma.

...w półlitrówce po czystej...

            Coś szumi. To na drodze? Drogi to tu tym bardziej nie ma... droga... nie to nie było to... to była rzeka chyba... ale jaka... nie pamiętam... Coś szumi. Nadal szumi. Co to tak szumi? Nie mogę się skupić, bo to tak szumi. Ale dlaczego to? Może to jakaś ta albo znudzony ten? Nie potrafią zrozumieć człowieka. Czy oni naprawdę nie wiedzą, że szum ma siłę ładnych paru decybeli. Człowiek chce spokojnie pomyśleć, a tu zero poszanowania dla prywatności cudzych myśli!

...stoją na fortepianie i nie podlewa ich nikt!

            Źle! Nie tak było! Trochę ostrzej. Tam jaki drób w środku był. Głowa mnie boli. Strasznie. Czuję jak wiertełko wwierca mi się w mózg. Odczep się od mojego mózgu! Co on ci zrobił? Mały bezbronny mózg. On tylko chce mi teraz pomóc, a nie może bo jakiś kutas z wiertarą rozwala go na pół. Co masz zamiar zrobić z ta drugą połową? A do tego cały czas coś szumi! Co tak szumi? Komu chce się tak ciągle szumieć na złość całemu światu?

...nie podlewa ich, kurwa, nikt!

            Tak! To będzie całość! Przynajmniej całość początku. Ale co dalej? A właściwie to co to jest? Jakieś hasło obrońcw przyrody? Jak kwiatki są moje, w mojej flaszce i na moim fortepianie, to spadać! Chociaż kto powiedział, ze fortepian jest mój? Nie umiem grać nawet na harmonijce, więc po co mi fortepian? Nie piję, więc półlitrówka też nie moja, a kwiatki? Nie mam pojęcia jak wyglądają chryzantemy, więc chyba też nie moje. Poza tym nigdy nie dostałam żadnych kwiatów (nigdy nie dał mi kwiatów!). I najbardziej lubię konwalie. No, ale one byłyby podlewane.

Zdradziłaś...mm...mnie...

Czy ja w ogóle znam choć jedną odpowiedź na jakiekolwiek pytanie? Nadal nie wiem, gdzie jestem i nawet nie pamiętam, jak się nazywam. Wiem tylko tyle, że jestem właśnie tu. Jak to było? Jestem, więc myślę. To by było zbyt proste. Jaki prosty byłby świat, gdyby tak właśnie było. Ale może nie jest tak źle. Muszę myśleć. Coś przecież właśnie w tej mojej głowie powstaje.

...rzucę się w morskie fale, ale nie utopię się...

            Pewnie, że się nie utopi, jak pływać umie. Ja umiem (nigdy nie nauczył się pływać!). Mam kartę pływacką od ładnych paru lat. I dobrze. Śmierć przez utonięcie jest straszna. Chcesz odetchnąć, a nie możesz i czujesz jakby płuca pękały z braku powietrza. Podobno potem napełniają się wodą. Lepiej jest skoczyć. To szybka śmierć. Tylko chwila wahania.

...rzucę się z wysokości, ale...

            Ale... Zawsze musi być jakieś ale. On zawsze miał jakieś ale! Zawsze się buntował gdzie tylko się dało. Zawsze na moje tak było jego nie, a na moje nie musiał mówić tak. I ciągle prosił, i ciągle błagał; i ciągle chciał, i ciągle żądał... Jak echo odbijał się w każdej sekundzie mojego istnienia. I zawsze był zazdrosny, i zawsze był zaborczy, i zawsze chciał, bym była tylko dla niego...

...nie połamię się...

            I cały czas ten szum... Nic już nie ma, tylko ten szum... (Paaaniii Maaagdooo.) Co to?! Kto to jest pani Magda? Pewnie to ta pani Magda tak szumi. W końcu ktoś zaprowadzi tu porządek. Teraz powinna dostać mandat za zakłócanie porządku publicznego. Mimo to wciąż szumi...

...bo mam, kurwa, gumowe kości!

            W przedszkolu pod wiaduktem jakaś dziewczynka złamała nogę. (Bolało.) A może to był chłopiec. (Bolało!) Lekarze mówili, że kość całkowicie się rozłamała i zamiast jednej, były dwie. (Cholernie bolało!!!) Założyli gips. Bolało. Mama wzięła wolne, żeby nie zostawiać dziecka samego. Leżałam w łóżku parę tygodni.

...pod pociąg się położę...

            Coś się dzieje. Już nie tylko szumi, ale jeszcze szeleści. (Paanii Maagdoo.) A więc to znowu ta pani Magda. Kobieta naprawdę nie ma co robić. Niech ją ktoś uciszy! Ludziom przeszkadza... (Otwórz oczy!) Właśnie! Niech ta egoistyczna baba wreszcie otworzy oczy i rozejrzy się wokół siebie. Może wtedy zobaczy ilu ludziom przeszkadza! Przecież na to musi być jakiś paragraf! Nawet w naszym prawie.

...ale nie przejedzie mnie...

            Paweł! Paweł!!! Gdzie Ty jesteś?! Ja chcę do Pawła!!! Tu nie ma Pawła, skarbie... Ale ja chcę Pawła! Chcę, żeby tu był! Jak Go nie ma, to niech ktoś pójdzie i go zawoła, zadzwoni! Powiedzcie komuś, żeby przyprowadził tu Pawła! On pewnie nie wie, że ja tu jestem! Gdyby wiedział, to już dawno by tu był! Paweł! Pawełku! Proszę podejdź do mnie! Daj mi rękę! Tak bardzo chcę znowu dotknąć Twojej dłoni. Zawsze była taka ciepła i troskliwa. NIECH KTOŚ ZAWOŁA PAWŁA!!!!!

...bo, kurwa, jedzie po innym torze!

            Który to był tor? Trzeci? Czwarty? Na pewno peron drugi, bo tylko na ten cholerny peron wjeżdżają teraz pociągi. Peron pierwszy jest w remoncie. Trzeci zamknięty do odwołania. Nie podali oficjalnej przyczyny. Ale to pewnie przez tę dziewczynę. Jeszcze nie doczyścili torów. Właściwie przez to skrzyżowanie. Zaraz potem zainstalowali tam światła. Ale już było jedno życie za późno.

Zdradziłaś, kurwo, mnie...

            Paweł? Nie, to nie Ty. Może ktoś śpiewa o tej Magdzie. Na pewno! To dlatego tak hałasuje, bo ma wyrzuty sumienia. Zraniła jakiegoś faceta. Okrutne! Ja bym tak nie mogła. Nie chcesz, to odejdź. Powiedz, że to koniec, bo nie pasujecie do siebie. Nieważne, że on myśli inaczej. Wystarczy, że jedno tak uważa i to oznacza, że ma rację. Przynajmniej zachowujesz się w porządku wobec siebie i niego. Przecież to wcale nie jest takie trudne.

...pistolet sobie kupię...

            W tym sklepie naprzeciwko szkoły. Tam sprzedają każdemu, kto zapłaci. Do obrony własnej. (Magda, otwórz oczy!) Czemu to nade mną stoją i mówią to, co powinni powiedzieć tej Magdzie. Hm... wcześniej to była PANI. Czyżby w trakcie wypito bruderszaft? (Magda! Otwórz oczy!) Nie drzyj się tak kobieto. Ludzie chcą spać... Tak... jestem bardzo zmęczona... śmiertelnie zmęczona...

...ale nie zastrzelę się...

 

* * *

 

            Przestało szumieć. Nic już nie szeleści. I chyba poszła sobie ta baba wrzeszcząca na jakąś Magdę. Może zabrała ją ze sobą? Nawet głowa przestała boleć. A ten kolor to biel chyba jest. Błoga biel. I jeszcze jakieś światło. Chyba mogę zrobić krok do przodu. Nogi też mam sprawne. Co to jest za światło?

-          Madzik! Stój!

To był Paweł. Tak, to na pewno był Paweł. Tylko on mnie tak nazywa... nazywał. Nie, to niemożliwe, to nie był Paweł, to nie mógł być Paweł! Przecież Paweł nie żyje! Rzucił się pod pociąg do Zamościa na peronie drugim przy peronie czwartym! Ten sam, którym od października będziesz jeździła na studia!

-          Madzik! Gdzie Ty idziesz?!

To przeze mnie to wszystko! Po co ja to w ogóle zaczynałam?! Myślałam, że to jedyny sposób. Co mi do głowy strzeliło! I to z Krzyśkiem! Przecież oni przyjaciółmi od lat byli! Jednak nie jest tak łatwo odejść...

-          Madzik! Zaczekaj, nie idź tam!

A więc tak wygląda piekło? Ofiara dręczy mordercę... by nie zapomniał... Jak mogłam być taka głupia! Drewniany most nad rzeką w pobliskim lesie. Cudem zdążyli. Jak mogłam choćby pomyśleć, że jakoś to zniesie! Teraz będzie chodził za mną jak mara niemowlaka po dokonanej aborcji...

-          Madzik! Nie możesz tam iść! To jeszcze nie teraz!

Nie mogę dalej iść. Jakaś delikatna mgła barykaduje mi drogę. Nie mogę dalej iść.

-          Madzik, proszę, nie idź. Jeszcze zdążysz. Wracaj do Krzyśka. Czeka na Ciebie. Cały czas trzymał Cię za rękę. Ledwo Go odciągnęli przy sali operacyjnej. To on Cię znalazł. Pamiętasz? Zapomniał kurtki. Lało. To dla Ciebie był ten deszcz. Dla mnie też... Gdybyś nie mogła tam już wrócić, nie byłoby dla mnie ratunku. Dał mi jeszcze jedną szansę. Zaopiekuję się Tobą. Na szczęście nigdy nie potrafiłaś dobrze strzelać. Masz po co żyć, Madzik!

To rzeczywiście jest On...

 

* * *

 

- Raz... dwa... trzy! Odsunąć się! (pik, pik, pik) Wróciła!

 

* * *

 

            Obudziło ją ciepło wschodzącego wiosennego słońca. Wpadło przez odsłonięte okno i zaróżowiło twarz. Podniosła delikatnie powieki, żeby zobaczyć jego blask. Ptaki już rozszczebiotały się na dobre. Tym razem słońce było czerwone. Lubiła ten moment, kiedy oświetlało skórę i nadawało jej niepowtarzalny kolor. Wierzyła, że tym sposobem daje energię na cały dzień. Dzisiaj dostała siłę na całe życie...

            Nagle poczuła, jak ktoś mocniej ściska jej rękę. Odwróciła się...

-          Krzyś... - szepnęła i uśmiechnęła się pierwszy raz po śmierci Pawła. -Krzysiu, wróciłam... wróciłam!

Jej słowa wypełniły całą salę, a pośród nich biło cicho serce na szpitalnym sprzęcie: pik, pik, pik, pik...

-          To chyba najwspanialszy dźwięk, jaki słyszałem w życiu - powiedział Krzyś i pocałował ją w rękę.

bottom of page